Fabuła:
Mia, młoda wiolonczelistka, razem ze swoimi rodzicami i młodszym bratem ma wypadek samochodowy. Przez jeden dzień, gdy jest w śpiączce, opuszcza swoje ciało i może zdecydować czy będzie żyć dalej, czy nie. Widzi, co dzieje się jej rodzinie w szpitalu i przypomina sobie, kolejne rozdziały swojego życia. Jak zakochała się w wiolonczeli i jak poznała swoją wielką miłość Adama.
Bohaterowie:
Nie będę opisywać każdego bohatera z osobna, ponieważ uważam, ze wszyscy idealnie zagrali swoje role i generalnie nie mam się do czego przyczepić.
Moja ocena:
Film jest bardzo poruszający i nie należy do najłatwiejszych. Zmusza nas do refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem. Nie polecam dla osób, które szukają scen akcji lub rozbudowanych wątków pobocznych.
Cała akcja rozgrywa się w dwóch przestrzeniach. Pokazuje nam 24 godziny spędzone przez Mie i jej bliskich w szpitalu, podejmowanie trudnych decyzji i walkę z czasem. Druga sceneria, to życie przed wypadkiem. Poznajemy historię jej rockowej rodziny i rockowego chłopaka. To jak dziewczyna próbuje się dopasować do otoczenia i jak trudne, tak naprawdę, jest utrzymanie poważnego związku.
Niesamowita oprawa muzyczna, sprawia, że przenosimy się do jej świata i możemy wczuć się w daną atmosferę. Odczuć emocje i samemu je okazać.
Polecam osobą dojrzałym emocjonalnie i nie bojącym się płakać, ponieważ jest to nieuniknione, przy tak nabrzmiałej emocjonalnie historii.
Załóżcie słuchawki na uszy, przygotujcie paczkę chusteczek i spędźcie wspaniałe 2 godziny , ze swoją połówką lub samemu, w chłodny, zimowy wieczór.